Wczytuję dane...

18 lat Mydlarni u Franciszka - wywiad z założycielką marki

Rozmowa z Eweliną Kyzioł, założycielką Mydlarni u Franciszka 

Skąd pomysł na MuF? Rozwiejesz tajemnicę nazwy ‘Mydlarnia u Franciszka’?

20 lat temu na rynku dominowały kosmetyki typowo chemiczne, głównie na półkach sklepów wielkopowierzchniowych. A mnie od zawsze towarzyszyło dążenie do tworzenia czegoś trochę pod prąd – i tak pojawił się pomysł na stworzenie klimatycznego sklepu z wyselekcjonowanym asortymentem. Mydlarnia - bo na początku królowały na półkach głównie mydła, u Franciszka - po części inspiracja św. Franciszkiem, który słynął z miłości do natury i jest patronem ekologów, po części pojawienie się na świecie mojego syna, Franciszka.

Jak wyglądały początki? Jaki moment był przełomowy? 

W 2002 powstała Mydlarnia przy ul. Piastowskiej w Katowicach, po 6 latach dwie kolejne w Krakowie. Jako pierwsi sprowadziliśmy wtedy do Polski olej arganowy z Maroka, który pokochali nasi klienci, i który stał się inspiracją do stworzenia własnej marki kosmetyków Lorient by nature. Pojawiły się kolejne bestsellery, rozpoczęło się poszukiwanie naturalnych perełek kosmetycznych na całym świecie.

Gdzie szukaliście dostawców? Jak zostały zawarte te współprace? Czy któreś pozostały do dziś?

Pierwsi dostawcy to małe manufaktury z Francji i z Włoch. Dużym sukcesem było nawiązanie współpracy z jedną z najstarszych manufaktur syryjskich Fadel Fadel & Sons, produkującej ręcznie legendarne mydło z Aleppo (2tys lat tradycji!). Początki były trudne, gdyż zgodnie z ich przekonaniami kobieta nie jest odpowiednim partnerem do interesów - jednak mój upór wygrał i od ponad 10 lat jesteśmy wyłącznym importerem tego doskonałego mydła w Polsce.

Jak testowane są nowe produkty zanim trafią do sprzedaży, kto je wybiera, skąd czerpiesz inspiracje?

Pomysłów jest mnóstwo, podsuwa je uważna obserwacja codziennego życia, trendów (seria Synergy), czy osobiste doświadczenia (seria dla dzieci Sweet Moments). Zawsze najpierw testuję wszystko na sobie, jako posiadaczka wyjątkowo wrażliwej skóry jestem surowym krytykiem. Całą rodziną szukamy i tworzymy kosmetyki, których sami chcemy używać!

Jesteście firmą rodzinną… czy zgadzacie się we wszystkim?

Oczywiście, że nie! (śmiech) Wielokrotnie prowadzimy długie dyskusje, ale zawsze udaje się osiągnąć kompromis. Można też powiedzieć, że jesteśmy firmą WIELOrodzinną. Spora część naszych sklepów to sklepy franczyzowe – rodzinne biznesy prowadzone na rynkach lokalnych, pierwszy powstał w Warszawie, przy ul. Koszykowej, 11 lat temu.

Co myślisz o ostatnich 18 latach, czy spodziewałaś się wtedy takiego sukcesu? Co cieszy cię najbardziej?

Nie spodziewałam się. Zawsze była pasja + ciężka praca. A obecny sukces to wynik tych dwóch. Do tego zaangażowany zespół, który tworzył tą firmę razem z nami. Większość składu kadry managerskiej to osoby, które pracują z nami po kilkanaście lat. Cieszy mnie sympatia klientów, radość z jaką wracają do nas po „narodowej kwarantannie”. Przez lata byliśmy świadkami wielu cudownych historii, z naszymi kosmetykami wychowało się pokolenie! Czekamy na następne.